tag:blogger.com,1999:blog-54108031346957225832024-02-19T05:40:40.292+01:00Depesza Zimmermanaczytam, słucham, oglądam, gram - piszęMateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.comBlogger31125tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-52577189190352848922014-01-24T13:03:00.000+01:002014-01-24T13:16:23.662+01:00O Wielkim Oku i Wielkim Tłoku czyli projekcje<span style="font-family: 'Cronos Pro', sans-serif; font-size: large;"><b>Wczoraj ksiądz Oko po raz kolejny straszył Polaków homoseksualistami. Zadumałem się, chociaż nie znam się na motoryzacji</b></span><br />
<span style="font-family: 'Cronos Pro', sans-serif; font-size: large;"><b><br /></b></span>
<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;">Zapoznałem się ze skróconą wersją przerażającej opowieści,
którą przedstawił wczoraj w Sejmie nowy idol jojczącej, antygenderowej konserwy
– ksiądz Oko.</span><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: large;">Pomijam w ogóle ten aspekt, że ten człowiek to przecież
doktor habilitowany i kiedy zabiera głos publicznie, to powinien zdradzać
minimum intelektualnej rzetelności, a nie zachowywać się jak propagandzista.
Tyle że w ostatnich latach oczekiwanie od osób wykształconych, że będą w sferze
publicznej stosować to minimum, jest oczekiwaniem wygórowanym.</span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Candara, sans-serif;">Dotyczy to coraz częściej duchownych ze świecznika, którzy zachowują się tak,
jakby rozum czy logikę wyłączyli całkowicie - a to w polskich
warunkach oznacza legitymizowanie autorytetem Kościoła dowolnej bzdury:
zestawiania gender z faszyzmem, masturbacji (dwulatków, a jakże!) z komunizmem,
edukacji seksualnej z narkomanią itd.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Candara, sans-serif;">Ale ja właściwie nie o tym chciałem tym razem.</span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;">Wczoraj ksiądz Oko po raz kolejny straszył Polaków
homoseksualistami i przywołał taką oto wizję seksu gejowskiego:<span class="apple-converted-space"> </span><a href="http://wyborcza.pl/1,76842,15325402,_Oni_mowia______czyli_gonitwa_mysli_ksiedza_Oko__milosnika.html" target="_blank">„to jest tak, jakby tłok silnika, zamiast
w cylindrze silnika, poruszał się w rurze wydechowej”</a>.</span><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;">Nie znam się na motoryzacji ani odrobinę, dlatego najpierw
się zadumałem. Potem przyszło mi do głowy parę pytań, które chciałbym zadać Wam
– Moje Miłe Czytelniczki, które podzielacie moje heteroseksualne
upodobania, a także Moi Mili Czytelnicy, którzy podzielacie moje
heteroseksualne upodobania.</span><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;">Czy przyszła Wam kiedykolwiek do głowy taka wizja stosunku
seksualnego między dwoma mężczyznami? Czy w ogóle zdarza Wam się miewać tego
typu wizje? Czy jeśli już coś podobnego przyszło komuś z Was do głowy, to szedł
z tym do ludzi – znajomych i nieznajomych – i zawracał
im tym głowę?</span></span><br />
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: large;">No więc: macie takie wizje? Muszę o to zapytać, bo ja… no,
wstyd się przyznać: jakoś nie mam.</span><br />
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: large;">Jakiekolwiek wyobrażenie dwóch facetów uprawiających seks
nie jest moim wyobrażeniem – tak bym to opisał najdelikatniej. Mało
tego, nie robi mi nic – nie myślę o tym w ogóle, nie zajmuje mnie to: z
powodu dwóch facetów, którzy uprawiają sobie gdzieś tam seks, jest mi
serdecznie wszystko jedno. Pewnie, że widziałem na obrazku dwóch gejów
uprawiających seks, może nawet ze dwa razy w życiu mi się ten obrazek
przypomniał. Ale nie próbowałem szukać dla tego jakichś porównań, metafor,
alegorii, whatever. Po jaką cholerę właściwie miałbym?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;">Jeśli Wy też nie wiecie, po co mielibyście to robić – zadam
kolejne pytania:</span><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;">Jak ksiądz Wielkie Oko znalazł to porównanie o Wielkim
Tłoku? Jak mu przyszło do głowy? Przecież gdzieś musiał na nie trafić (sam
wyszukał? usłyszał od kogoś?) – i strasznie mu się najwyraźniej spodobało,
skoro dziś przytacza je z taką lubością. A może to jest po prostu najlepsze z
porównań, które przyszły mu do głowy – myślał, myślał i wymyślił? Przecież
jakoś musiał sobie to wszystko wizualizować, żeby
znaleźć porównanie jak najlepsze. Takie, które by rozgrzewało serca i
umysły jego słuchaczy i fanów np. z<span class="apple-converted-space"> </span><a href="http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/agent.xsp?symbol=SKLADZESP&Zesp=150" target="_blank">Parlamentarnego Zespołu ds.
Przeciwdziałania Ateizacji Polski</a>. </span><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;">Skąd to wziął? – nie umiem sobie na to pytanie
odpowiedzieć i Wy też nie będziecie umieli. Czy obejrzał jakiegoś pornosa
homoseksualno-motoryzacyjnego? Czy zappował od TVN Turbo do Telewizji Trwam, a
co zobaczył na kanałach pomiędzy, to jego? Czy heteroseksualnemu facetowi śnią
się po nocach dwaj homoseksualni faceci i dlatego uważa za stosowne straszyć tą
wizją innych ludzi? Czy ktoś taki budzi się w nocy z krzykiem, zlany zimnym
potem, z obrazkiem typu „tłok silnika w rurze wydechowej” przed oczami – i już
nie może zasnąć?</span><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;">Pytanie ostatnie i najważniejsze: dlaczego księdza Oko to
wszystko w ogóle zajmuje?</span><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Candara, sans-serif;">Bzdury o gender, homoseksualizmie i edukacji seksualnej,
jakie wygadywał wczoraj w Sejmie i jakie będzie zapewne jeszcze w innych
miejscach powtarzać, lokują się mniej więcej na tym samym poziomie obsesji co
wypowiedzi posłanki Pawłowicz, które jej przyniosły jakiś czas temu wątpliwą
sławę.</span><span style="font-family: Candara, sans-serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: large;">Bardzo mnie kusi konstatacja, że w takich wypadkach głos
powinien zabrać raczej specjalista: psychiatra, seksuolog, może jeden i drugi.
Trudno o bardziej dobitne przykłady projekcji własnych lęków i obsesji seksualnych
na innych ludzi – a robi się jeszcze straszniej, gdy obsesja
seksualna posła czy ministra wpływa na stanowienie przezeń prawa. Ale ta
konstatacja byłaby drogą na skróty.</span><br />
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="font-family: Candara, sans-serif; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Ja tam nie chcę wysyłać sejmowo-kościelnych obsesjonatów seksualnych do specjalisty,
bo byłoby szkoda. Każdy jawny i ukryty miłośnik świństw może na nich polegać –
ciągle będą nas TYM straszyć, ciągle będą szukać dla TEGO nowych porównań i
metafor, bo przecież ciągle o TYM myślą. Są prawdziwą kopalnią wiedzy o
świństwach, o których wielu z nas na co dzień raczej nie ma potrzeby myśleć, a
jeszcze innym w ogóle nie przyszłyby do głowy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: large;">No więc: niech sobie mówią, wykładają, straszą. To jest właśnie ciekawe i
pożyteczne życie, jakiego im wielu z nas po cichu zazdrości – a nie jakieś tam
na przykład słodkie życie nietrwałych, jałowych związków osób, z których
społeczeństwo nie ma żadnego pożytku.</span></div>
<span style="font-family: Candara, sans-serif;">
</span></div>
</div>
</div>
Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-42903731560731042262013-11-15T19:42:00.000+01:002013-11-15T19:42:33.820+01:00Proszę zadzwonić do kurii<h3 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Candara, sans-serif;"><b><span style="font-size: small;">Taka sytuacja: ksiądz-katecheta trzyma sobie, na dysku czy tam w chmurze, zdjęcia z pornografią dziecięcą. Komuś je nawet wysyła. Sąd skazuje
go na zawiasy i grzywnę. Szkoła i kuria stosują domniemanie niewinności.</span></b></span></h3>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><a href="http://wyborcza.pl/1,75478,14954202,Ksiadz_mial_pornozdjecia_z_dziecmi___ustalil_sad_.html">Chodzi o księdza Wojciecha S., wikariusza w parafii w Wożuczynie na Zamojszczyźnie.</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">Dyrektorka szkoły, w której uczy ksiądz, dowiaduje się o sprawie
prawdopodobnie od dziennikarza. I co ma do powiedzenia? <i>Wyrok jest
nieprawomocny, a ja mam w dokumentach świadectwo niekaralności księdza. Jako
katechetę oceniam go dobrze.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">Wicekurator oświaty: <i>Trzeba czekać na ostateczną decyzję sądu. Wina
musi być udowodniona</i>. Dziennikarza odsyła do kurii w Zamościu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">Rzecznik kurii: <i>Dzisiaj, jeżeli chodzi o sprawy komputerowe, można
zrobić wszystko. Wprowadzić zdjęcia do czyjejś skrzynki i przesłać je dalej. Ksiądz
biskup zawsze stara się dostrzec dobro w człowieku.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">Uff, prawie mi ulżyło, że wszystkie „instancje” tak wdzięcznie wdrażają
tu zasadę domniemania niewinności. Wicie, rozumicie – kiedyś niewinności domniemywano przed wyrokiem, ale my tu na Zamojszczyźnie mamy nowe, lepsze domniemanie niewinności. Po wyroku sądu. </span><span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: 12pt;">On kocha dzieci, po prostu, ten katecheta. Zdjęcia
wprowadzili mu do skrzynki i przesłali dalej. To dobry katecheta przecież jest…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: 12pt;">Mniej więcej wiadomo, jak polski Kościół się obchodził i obchodzi z sytuacjami
około-pedofilskimi w swoich szeregach – ale ja w ogóle nie o tym chciałem. Chciałem
o innym zjawisku, które ten śmieszno-straszny epizodzik ilustruje.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: 16px;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">To jest przykład tego, do jakich zwyrodnień może prowadzić zasada
eksterytorialnej obecności Kościoła w polskiej szkole. Zasada, dodajmy,
uświęcona „polskim modelem rozdziału Kościoła od państwa”, który polega na tym,
że Kościół zawsze wlezie z butami w państwowe, a państwo w kościelne się nie
pcha, bo przecież Konkordat.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: 12pt;">Wyobraźmy sobie </span><i style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: 12pt;">per analogiam</i><span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: 12pt;">
inną sytuację: nauczyciel biologii czy polskiego zostaje skazany przez sąd za
rozpowszechnianie pornografii nieletnich. Dyrektor nie odsuwa go od pracy z
dziećmi, a kurator oświaty mówi rodzicom (za pośrednictwem mediów): nie no, przecież poczekajmy,
jest przecież domniemanie niewinności, jeszcze sąd apelacyjny, sąd najwyższy,
kasacja, apelacja… Kurator z dyrektorem zostaliby przecież rozszarpani na sztuki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><br /><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">Ale tu chodzi przecież o księdza-katechetę. </span><span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: 12pt;">Zaznaczmy koniecznie:
dobrego katechetę, co organizuje wycieczki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Candara, sans-serif; font-size: 12pt;">I dlatego dyrektor będzie czekać na
prawomocny wyrok, a kurator odeśle dziennikarzy do kurii. W międzyczasie
ksiądz-katecheta poprowadzi jeszcze trochę lekcji z młodzieżą (uczeń w Polsce ma
dwie godziny religii w tygodniu), może nawet jakąś wycieczkę zorganizuje. A szkoła za te lekcje z publicznych środków płaci, nie mając nawet żadnej kontroli
nad tym, co dobry ksiądz-katecheta uczniom na nich opowiada.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">A kiedy w tym systemie, nie daj Boże, pojawia się fałszywy ton – jakiś
skandal obyczajowy, jakaś pedofilia, jakaś pornografia dziecięca – to proszę,
panie redaktorze, zadzwonić do kurii. Tam panu wyjaśnią.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 6pt 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">I tak właśnie wygląda „przyjazny rozdział” państwo-Kościół w polskiej praktyce.<o:p></o:p></span></div>
Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-21148979133559778582013-11-13T12:51:00.000+01:002013-11-13T12:51:45.638+01:00Kropka czyli jak się pożegnałem z forum Kultu i Kazika
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Chciałbym się z Państwem pożegnać.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Raczej definitywnie, jeśli idzie o to miejsce.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><em><strong><span style="font-size: large;">1.</span></strong></em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Powód najpierwszy dla takiej decyzji:</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>nie widzę już sensu ani satysfakcji w pisaniu tutaj.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Byłem tu w takim czasie, w którym chciało się czytać, pisać i poznawać
ludzi, którzy po drugiej stronie czytali i pisali.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Byłem tu też w czasie, w którym jeszcze chciało się pisać w poczuciu,
że komuś po drugiej stronie czyni to różnicę.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Nie wiem, czy dyskusje - takie jakie znam - przeniosły się czy znikły w
ogóle, ale tutaj na pewno już ich nie ma.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Kiedy się parę dni temu spokojnie zastanowiłem, to wyszło mi na to, że
po tych wszystkich latach (13? 14?) trudno mi już wskazać jakikolwiek związek z
tym miejscem: emocjonalny, osobisty, jakikolwiek.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>A siła rozpędu to trochę mało.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><em><span style="font-size: large;"><strong>2.</strong></span></em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Lubiłem kiedyś porównywać to miejsce do knajpy, przy której stolikach
toczą się fajne dyskusje „na każdy temat”, a każdy cywilizowany klient, który
chce do nich dołączyć, jest mile widziany. A nawet kiedy przychodzi na piwo
dwóch dresiarzy, to sami się szybko orientują, że to nie miejsce dla nich.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>By ta zdrowa zasada się utrzymywała, ta knajpa długo nie potrzebowała
nawet ochrony.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Niestety, klienci pouciekali, a właściciel - zamiast zamknąć to miejsce
- pozwala mu dogorywać. Dresiarstwa nikt nie wyprasza, więc się przy stolikach
rozsiadło i czuje się jak u siebie. Kurwami i chujami rzuca, rzyga pod nogi i
grozi piąchą, jak kto przyjdzie z książką pod pachą.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>I to nawet nie to, że nie ma ochrony, która by wkroczyła.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Nie to, że tych rzygów nie ma kto nawet posprzątać.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Bardziej chodzi o to, że nikogo to już nawet przesadnie nie dziwi.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Bo ci, co ich dziwiło, już sobie stąd dawno poszli.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Dlatego chyba i ja powinienem.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Wolę zachować pamięć o lepszych czasach tego miejsca - przede wszystkim
ze względu nawszystkich miłych i mądrych ludzi, jakich przez lata mogłem
dzięki niemu poznać </em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><em><span style="font-size: large;"><strong>3.</strong></span></em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Wiem, że są wśród Państwa tacy, którzy opierali się wszechobecnej
zasadzie TLDR i zadawali sobie trud, by czytać moje wypowiedzi. Od dawna mogli
oni również dostrzec, że ta pisanina od dawna nie ma nic wspólnego z muzyką
Kazika i Kultu.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Z moją dawniejszą gorącą fascynacją tą muzyką, której to fascynacji
zawsze towarzyszył szacunek i podziw dla jej twórców, nie idzie w parze mój
dzisiejszy stosunek do najnowszego wydania tej twórczości. Waha się on między
obojętnym a lekceważącym.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>To mnie prowadzi do dwóch wniosków:</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>1) ja już po prostu nie muszę pisać na forum Kazika i Kultu,</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>2) mogę pisać gdzie indziej w czasie, jaki dotąd przeznaczałem na
pisanie tutaj.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>A zatem ci z Was, dla których moje wypowiedzi są lub bywają
interesujące, warte refleksji, dyskusji albo po prostu lektury, będą mogli je
bez trudu znaleźć w innych miejscach w sieci.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><em><strong><span style="font-size: large;">4.</span></strong></em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Każdy z Państwa mógł się zorientować, że moja pisanina tutaj zawsze
stała pod znakiem sprzeciwu wobec ciemnoty, nieuctwa i przemocy oraz buntu
wobec wszechobecnego kultu chama.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Mogę tylko nieśmiało wyznać, że taki mój stosunek do rzeczywistości
ukształtowały m.in. piosenki Kazika Staszewskiego, za co byłem, jestem i
pozostanę mu niezwykle wdzięczny.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Jak każdy dorosły człowiek, który odpowiada za swoje słowa w sferze
publicznej, przyjąłem do wiadomości dwie uniwersalne reguły.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Jedna jest taka:<strong> „mów mądrze do głupca, to nazwie cię idiotą”</strong>.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Jestem świadom, że moja pisanina tutaj doprowadzała niektórych do
agresji - w symbolicznym sensie tej samej agresji, która trzem osiłom dostarcza
frajdy z obicia jednego okularnika. Na wieść o tym, że opuszczam to miejsce,
paru dresiarzy przy innych stolikach zawyje więc z satysfakcją. Ta świadomość,
nie będę ukrywać, mile mnie łechce </em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>I to jest ta druga uniwersalna zasada: <strong>„Uchodzić za idiotę w oczach
kretyna to rozkosz dla smakosza”</strong>.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Zamiast pointy - kawałek kotka, bo koty są najważniejsze:</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="http://hqwide.com/wallpapers/l/1920x1080/63/cats_hello_british_shorthair_1920x1080_62788.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="http://hqwide.com/wallpapers/l/1920x1080/63/cats_hello_british_shorthair_1920x1080_62788.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><o:p><em> </em></o:p></span><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><o:p><em> </em></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>Mądrym i miłym ludziom, których wśród Państwa nie brakuje, życzę
wszystkiego najlepszego.</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>
</em></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><em>I mówię: kropka. Do zobaczenia gdzieś w świecie</em>.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><br /></span>
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">Tak właśnie, </span><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">proszę Państwa, wygląda demonstracja, która znaczy niewiele albo jeszcze mniej - dla autora, dla czytelników, dla postronnych.</span>
<span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;">To, co wyżej przeczytaliście, to najprawdopodobniej mój ostatni post na forum Kultu i Kazika. Pierwszego napisałem w... 1999 roku? 2000? Kto to pamięta?</span> <span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: Batang;"><br /><br />Może to jednak mieć pewne znaczenie, bo istnieje ryzyko, że paręnaście minut dziennie, jakie poświęcałem na coraz bardziej bezowocne wizyty w tamtym miejscu, przeznaczę np. na reanimację bloga.<br /><br />Szok! Niedowierzanie!</span></div>
Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-3989304535848216432011-01-20T23:06:00.000+01:002011-01-20T23:06:27.977+01:00Granica, za którą już nie ma kibica<div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><span style="font-size: large;"><strong>Na tle morderstwa, do jakiego doszło w poniedziałek na Kurdwanowie, można byłoby wytłumaczyć dużej części opinii publicznej kilka oczywistych, zdawałoby się, spraw. To będzie niemożliwe, dopóki media będą w kontekście takich zdarzeń mówić i pisać np. o „porachunkach kibiców”</strong></span></span></div><div align="justify"></div><br />
<div align="justify"> </div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt;">Ta egzekucja, jak i kilka innych tragedii kojarzonych powszechnie z tłem „szalikowym”, uświadamia jedną rzecz tyleż prostą, co zasadniczą: nie ma niczego takiego jak bandytyzm stadionowy. Istnieje po prostu mniej albo bardziej zorganizowana przestępczość. Stadion może być dla niej terenem działania o tyle tylko lepszym niż inne, o ile władze klubów piłkarskich przymykają na to oko. Nie istnieją zatem żadne „porachunki kibiców” – kibice ani się nie tłuką, ani nie tną bagnetami, ani nie szlachtują maczetami. Są tylko bandyci, którzy decydują, że założą szalik biały a nie czarny; że pójdą uprawiać bandyckie rzemiosło na stadion, a nie w miasto. To ich nie czyni kibicami. Wyrywanie foteli w filharmonii nie czyni z bandziora melomana. Okradanie ludzi w kościele nie czyni z bandziora rzymskiego katolika.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt;">Nie jest żadną sensacją, że przestępcy stadionowi albo są werbowani przez grubsze ryby świata przestępczego (czy też: lokalnych światków przestępczych), albo w pewnym momencie sami stają się grubszymi rybami.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div align="justify"> <span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US;">Ale po co nazywać tych ludzi „kibicami”, ich liderów – „szefami kibiców”, a ich dintojry – „porachunkami kibiców”? Co dziennikarzom zrobiła piłka nożna, że ją do tego mieszają? Akurat oni już dawno powinni dostrzec, że piłka nożna nie ma z tym nic wspólnego. </span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-51578510236570883052011-01-19T11:18:00.000+01:002011-01-19T11:18:17.638+01:00Ich Komsomolec, nasz tupolew - czyli masa krytyczna<div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: large;"><strong><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";">Lot tupolewa do Smoleńska i próba przyjęcia tam tego samolotu to było czołowe zderzenie bajzlu polskiego z bardakiem rosyjskim (parafrazuję – świetnych swoją drogą – <a href="http://www.rp.pl/artykul/61991,594148-Balagan-kontra-bardak.html">Majewskiego i Reszkę</a>). Tu-154 się rozbił, ponieważ masa krytyczna ogólnego bałaganu została przekroczona. Raport MAK i aneks doń komisji Millera pokazują nam to wyraźnie</span></strong></span></div><div align="justify"><br />
</div><br />
<div align="justify"> </div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt;">Strona polska i rosyjska reagują na bałagan na własnym podwórku przewidywalnie. „Nasz raport będzie jeszcze bardziej bolesny niż raport MAK… Musimy wyciągnąć wnioski… Nie uciekamy od odpowiedzialności…” – punktują się polskie władze, jakby chciały się wykazać niezbędnym minimum mądrości po szkodzie. Żeby zaczęła się publiczna dyskusja o 36. pułku, żeby ktoś wykonał pierwszy krok po rozum do głowy, musiały się rozbić (w bardzo podobny sposób) dwa wojskowe samoloty. Mimo to wiemy, że to wciąż co najmniej o jedną tragedię za mało, żeby zdymisjonować ministra obrony.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://coto2.files.wordpress.com/2010/04/plane-crash-in-smolensk-r-001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="192" src="http://coto2.files.wordpress.com/2010/04/plane-crash-in-smolensk-r-001.jpg" width="320" /></a></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt;"><br />
</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt;">Na Wschodzie też bez zmian. Rosjanie zamiatają pod dywan wszystko to, co – jak sądzą – może zaszkodzić opinii o ich państwie jako mocarstwie. Mieszkają w kraju, który z dziada pradziada nauczył ich obsesji tajności i strachu przed jawnością. Można więc sobie pozwolić na to, by na lotnisku był popsuty radar – ale kiedy wyniknie z tego katastrofa, nie można dopuścić, by ktokolwiek z zewnątrz się o tym dowiedział.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt;">Administrowanie codziennym, swojskim bałaganem daje iluzję kontroli nad nim. Ale ta iluzja nie przewiduje sytuacji kryzysowej, choćby i była ona wywołana czynnikami niezależnymi i obiektywnymi (pogoda). A jeśli się kryzysu nie przewiduje, to się nie wie do czego ręce włożyć, kiedy on przychodzi. To dotyczy zarówno rosyjskich kontrolerów i ich zwierzchników, jak i polskich pilotów i ich zwierzchników. W sytuacji kryzysowej to, co było na co dzień elementem swojskiego bałaganu – takim jak oświetlenie lotniska bez żarówek czy przełożony, który ma zwyczaj siadać za plecami – zaczyna pracować na katastrofę.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt;">Miewam gorzką satysfakcję, kiedy coś z czymś kojarzę, do czegoś odsyłam, szukam analogii – a potem się okazuje, że to było skojarzenie trafne. Ze dwa miesiące po katastrofie smoleńskiej wziąłem do rąk <a href="http://www.czarne.com.pl/?a=902">„W rajskiej dolinie wśród zielska”</a> Hugo-Badera i trafiłem tam na opowieść o „Komsomolcu” – niezatapialnym sowieckim okręcie podwodnym, który <a href="http://www.ops.mil.pl/op/wspolczesne_op/?aid=62">zatonął</a>.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://www.czarne.com.pl/img/covers/main/w%20rajskiej%20dolinie.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.czarne.com.pl/img/covers/main/w%20rajskiej%20dolinie.JPG" /><a name='more'></a></a></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><span style="font-size: x-small;"> </span></span><i><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><span style="font-size: x-small;">- No to dlaczego zatonęli? - pytam konstruktora.</span></span></i></div><span style="font-size: x-small;"> </span><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><i><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><span style="font-size: x-small;">- Normalnie. Przez to ruskie rozgildziajstwo.</span></span></i></div><span style="font-size: x-small;"> </span><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><i><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><span style="font-size: x-small;">- Co takiego?</span></span></i></div><span style="font-size: x-small;"> </span><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><i><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><span style="font-size: x-small;">- To taki rosyjski stan ducha, który jest mieszaniną niechlujstwa, obojętności, lenistwa i głupoty. Straszne rzeczy mogą się dziać, kiedy w jakimś miejscu przekroczony zostanie poziom krytyczny tego stanu. Przez to giną ludzie, okręty podwodne, spadają samoloty, płoną kopalnie, wybuchają elektrownie atomowe... Wszystkie kraksy, katastrofy i awarie w ZSRR i w Rosji były przez rozgildziajstwo. Uwierzy pan, że jeden z bosmanów nie był nawet marynarzem? Brakowało elektryka, to jakiegoś poczciwinę z artylerii przeciwlotniczej zrobili bosmanem i tyle. Załoga nie miała oficerów, to wzięli dwunastu chłopaków zaraz po szkole. Do tego prawie połowa marynarzy nie umiała pływać.</span></span></i></div><span style="font-size: x-small;"> </span><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><i><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><span style="font-size: x-small;">W nowoczesnym okręcie podwodnym w każdym przedziale jest analizator gazu, który reguluje ilość podawanego tlenu. Nie może go być za mało, bo ludzie będą się dusić, ani za dużo, bo to grozi pożarem z byle powodu. Na „Komsomolcu" analizator w ostatnim, siódmym przedziale działał wadliwie, więc go odłączyli i tak wyszli w morze. Oficerowie kazali marynarzom sprawdzać zawartość tlenu ręcznym aparatem. Mieli to robić co godzina, ale robili co cztery, a potem w ogóle przestali. Na koniec specjalnie zepsuli urządzenie, żeby się nikt nie czepiał, ale nikomu nie chciało się ich sprawdzać, bo to ostatni przedział na rufie - 60 metrów za stanowiskiem dowodzenia. Ktoś też rozlał tam olej i nie posprzątał po sobie, tlenu było dwa razy za dużo - nastąpił samozapłon... Resztę znamy.</span></span></i></div><span style="font-size: x-small;"> </span><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><i><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><span style="font-size: x-small;">- Dlaczego dowództwo okrętu przez tyle godzin nie wzywało pomocy? - pytam inżyniera Romanowa, który po rekonwalescencji dołączył do komisji badającej przyczyny katastrofy.</span></span></i></div><span style="font-size: x-small;"> </span><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><i><span style="font-family: "Candara", "sans-serif";"><span style="font-size: x-small;">- Dla radzieckiego człowieka przyznanie się do awarii było gorsze od samej awarii, bo wiedział, że na niego będą chcieli zwalić winę.</span></span></i></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div align="justify"> <span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;">Procedura mówi: jak wykonać czynność, żeby się udała. Temu, kto w swojskim bałaganie działa obok procedury albo wbrew niej, czynność czasem może się udać – ale kiedy spotykają się dwa bałagany, raczej się nie udaje. Kiedy bałagan osiąga masę krytyczną, przestaje istnieć pojęcie „odejścia na drugi krąg”.</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-63401323738570132132011-01-04T09:32:00.001+01:002011-01-04T16:17:53.048+01:00Reklama kontekstowa<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><span style="font-size: large;"><b>Z cyklu: „Google’s stuff, not mine”</b></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Znajdź detal łączący oba obrazki:</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOTE75JJ9PDms_M52aOiP9fOGUXdEqm-ofGffIh0JsRoJwrvSpbRMY4GldGBnx_DBe3B11FudrHvEpUA05ErcYR1IueUVzV28HFBRNE9-mI0BW_DBKbGW623s97e6EvGdJRdH1TeZuhYCM/s1600/cumberland.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="151" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOTE75JJ9PDms_M52aOiP9fOGUXdEqm-ofGffIh0JsRoJwrvSpbRMY4GldGBnx_DBe3B11FudrHvEpUA05ErcYR1IueUVzV28HFBRNE9-mI0BW_DBKbGW623s97e6EvGdJRdH1TeZuhYCM/s320/cumberland.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2Pj1EK3hTiL7NtBJH9xciPezmoBGJ8u6Das2z_llnM-JywceWBDalARZo7zOViT_pdLGnjvJ8ZBfm9ZoJrv2xYW7oofYABwFKk_21jcV0LGg-89bWWB2MovMsQCUWJJOXHpkhb32hfsY7/s1600/birkenau.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="251" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2Pj1EK3hTiL7NtBJH9xciPezmoBGJ8u6Das2z_llnM-JywceWBDalARZo7zOViT_pdLGnjvJ8ZBfm9ZoJrv2xYW7oofYABwFKk_21jcV0LGg-89bWWB2MovMsQCUWJJOXHpkhb32hfsY7/s320/birkenau.jpg" width="320" /></a></div><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-87113416264003447012010-11-21T21:36:00.000+01:002010-11-21T21:36:34.662+01:00Co słychać?<div align="justify" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gdyby kogoś interesowało, co się dzieje i dlaczego znowu tak wychodzi, że tu nie piszę:</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- byłem na dużym stażu w dużej firmie,</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- przez dwa miesiące przewertowałem jakieś 800 wydań gazet codziennych w poszukiwaniu materiałów, a potem wertowałem te materiały w liczbie jakichś 6 tysięcy, żeby w końcu napisać pracę magisterską na 114 stron i obronić ją na 2 x 5. To oznacza, że liczba moich tytułów naukowych wzrosła o 100%, jak niegdysiejsza roczna produkcja lokomotyw w Albanii – czyli z jednego do dwóch,</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- wziąłem udział w akcji <a href="http://wybory.onet.pl/samorzadowe-2010/tu-jest-polska/aktualnosci.html">„Tu jest Polska" portalu Onet.pl</a>. Przez kolejne dwa tygodnie odwiedziłem siedem różnych miejscowości w południowej Polsce i napisałem z nich siedem reportaży-widokówek, a do nich <a href="http://tujestpolska.blog.onet.pl/">siedem notek na bloga akcji</a>. Jeśli ktoś ma ochotę czytać, komentować, </span><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">krytykować, </span><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">chwalić – oczywiście zachęcam,</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- próbuję nadrabiać zaległości związkowe i towarzyskie.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- moja ambicja zabija mnie, ambicja to mój wróg, ambicja to moja szalona religia itd., wicie rozumicie...</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-20809249754400946522010-06-28T11:06:00.003+02:002010-06-28T11:10:51.451+02:00Sędzia, powtórka i suma szczęścia<div align="justify"></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br />
</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: x-large;"><b>Niemcy i Argentyńczycy sami zrobili wystarczająco wiele, by nie można było im zarzucić, że to sędziowie przepchnęli ich do ćwierćfinału. Jeśli więc Özil i Müller mogą tak pięknie grać, a Tevez tak pięknie strzelać – to czemu nie możemy się tym po prostu zachwycać, tylko musimy przy okazji zatykać nosy?</b></span></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Obejrzawszy setki meczów piłkarskich zaobserwowałem taką oto prawidłowość, że <b>suma szczęścia zawsze wychodzi na zero. </b>Drużynie, której los podarował zwycięskiego gola w 90. minucie, ten sam los ześle kiedyś w podobnych okolicznościach porażkę. Strzelili gola ze spalonego? Kiedyś po spalonym go stracą. Może dopiero za parę lat, ale co się odwlecze... Sędzia nie uznał naszym prawidłowej bramki? Nie gwizdnął dla naszych karnego? Naszym też ktoś kiedyś strzeli prawidłowego gola; przeciwnikom też się będzie należeć karny - i wtedy to naszym się upiecze.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Uświadomienie sobie tej prawidłowości pozwala się godzić z porażką naszych i temperować emocje, kiedy naszym się akurat w okolicznościach irracjonalnych oberwie. Możecie sobie na ten przykład wyobrazić, jak się czuł po takim meczu kibic Bayernu?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><o:p><br />
</o:p></span></div><div align="justify"><object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/VWelmqZkrGE&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/VWelmqZkrGE&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ale też <b>reguła „sumy szczęścia” bywa objawem rozpaczliwej bezradności</b>, kiedy wynik meczu wypacza sędzia. Bezradność piłkarza bywa totalna: może on zrobić absolutnie wszystko jak należy, a sędzia może to zbyć machnięciem ręki... Podnoszą się po wczorajszym „golu” (jakaż to ironia, że trzeba będzie o takim trafieniu pisać w cudzysłowie!) Lamparda głosy, że to „chichot historii”, że angielska „suma szczęścia” wyszła na zero po golu finałowej bramce-niewidce Hursta sprzed prawie pół wieku.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Buntuję się przeciw temu nie tylko dlatego, że od Anglików (jakkolwiek nie grających w ostatnich dekadach porywającego futbolu) los już przez lata żądał spłaty odsetek od uznania gola Hursta. Wystarczy tu wspomnieć „rękę Boga” (1986) czy dziwaczne decyzje sędziowskie z meczów z Argentyną i Portugalią (1998 i 2004, w obu przypadkach nieuznane bramki).</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tyle że wcale nie chodzi ani o krzywdę Anglii, ani o krzywdę Meksyku – choć dziś mówimy o nich właśnie. W najogólniejszym sensie chodzi o to, że <b>dopóki sędziowie nie będą mogli korzystać z powtórek, żadna drużyna nie może się czuć bezpiecznie </b>– każda może przez 89 minut pracować, a w 90. minucie zostać z owoców własnej pracy orżnięta. Jak znam retorykę działaczy FIFA, pewnie nazwaliby ten stan równością szans.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Należy więc sędziom ten dostęp zapewnić. Argumenty przeciw temu postulatowi są bałamutne.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pierwszy: że analiza replay’ów w spornych sytuacjach rozwlecze grę. Nikt nie potrafi przekonująco wytłumaczyć, dlaczego miałoby ją to rozwlekać bardziej niż dzisiejsze kilkuminutowe awantury z udziałem wianuszka piłkarzy obu drużyn, wrzeszczących na sędziego głównego, kiedy ten konsultuje decyzję z liniowym.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Drugi: że gra w piłkę nożna powinna wyglądać tak samo we wszystkich rozgrywkach. Tak jakby od lat nie było tak, że na podwórku robi się słupki z plecaków, a szatnie i nawierzchnie boisk w okręgówkach są gorsze niż w ekstraklasach. Futbol – czy też raczej: jego nadbudowa – nie wygląda tak samo na poziomie mistrzowskim, profesjonalnym i amatorskim. Nie wiem, dlaczego dostęp sędziów do powtórek ma być traktowany inaczej niż jak elektroniczne tablice pokazujące zmiany czy doliczone minuty gry.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Trzeci: że wpuszczenie do futbolu takiej technologii zabije „ducha gry”. To bzdura ze wszystkich trzech największa. Tak jakby obracanie przez sędziego wniwecz heroicznego czasem wysiłku piłkarzy nie zabijało „ducha gry”. Zadaniem technologii nie jest zastępować sędziego – tylko pomagać mu w podjęciu właściwej decyzji. W przypadkach takich jak w meczu Argentyna-Meksyk okazuje się na dodatek, że ta technologia po prostu już wszędzie jest! Mają do niej bieżący dostęp kibice na trybunach i przed telewizorami, dziennikarze, nawet ławki rezerwowych.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wszyscy, tylko nie sędzia. Mamy więc do czynienia z sytuacją horrendalną: to człowiek, który jednoosobowo i nieodwołalnie wydaje o czymś werdykt, ma o tym czymś jednocześnie najmniejsze pojęcie. Nie chcę zdejmować z sędziów odpowiedzialności za błędy w sztuce – ale kiedy utrudniamy uczciwym podejmowanie właściwych decyzji, rozgrzeszamy jednocześnie tych, którzy wypaczają wyniki meczów celowo, świadomie i dla korzyści.</span><br />
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie wiemy, co teraz zrobi FIFA. Albo raczej: wiemy aż za dobrze. Dlatego na koniec - coś z zupełnie innej beczki (z pozoru):</span></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/srwEFsoKBm8&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/srwEFsoKBm8&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">[Wiadomo, że chodzi w tym youtubie tylko o audio - za to zwracam uwagę, że na oryginalnej stronie można sobie jeszcze dla podkręcenia nastroju nacisnąć ikonkę-wuwuzelkę]</div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-58850883966130135692010-06-26T10:40:00.002+02:002010-06-26T10:41:33.369+02:00W Afryce bez zmian<div align="justify"></div><div align="justify"></div><div align="justify"></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: x-large;">To pierwszy mundial w Afryce, a w 1/8 finału zobaczymy tylko jedną drużynę z tego kontynentu. Co sprawia, że afrykańskie reprezentacje chcą, ale nadal nie mogą?</span></b></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Oczekiwania wobec kolejnych zespołów z tego kontynentu rozdyma się co cztery lata ponad miarę. Tymczasem odkąd Afryka ma na mundialu co najmniej pięć miejsc (1998), w ćwierćfinale reprezentowana była tylko raz, przez Senegal. Dziś do fazy pucharowej przebiła się tylko Ghana. Tak jak zresztą na ostatnim mundialu.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Niby coraz więcej piłkarzy z Afryki gra w Europie, odgrywając w swoich drużynach role znaczące (w największym chyba stopniu dotyczy to WKS). Na różnych pozycjach. Może się wydawać, że wystarczy tych facetów skrzyknąć i posłać na boisko... Tymczasem przebieg tych mistrzostw dla Afryki potwierdza niestety kilka innych, zgoła negatywnych stereotypów dotyczących afrykańskich piłkarzy.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><strong>Obserwacja pierwsza</strong></span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> – są chimeryczni, niekonsekwentni. Zachwycają techniką, szybkością i inicjatywą, by po chwili w niewytłumaczalny sposób oddawać pole. Można to zobaczyć zarówno w pojedynczym meczu (ot, choćby Nigeria-Grecja sprzed paru dni), jak i całych rozgrywek. 12 lat temu Nigeria wyszła z grupy na paluszkach – myślał ktoś, że w 1/8 finału polegnie w taki sposób z Danią?</span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/aQCuplnQPPU&hl=pl_PL&fs=1&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/aQCuplnQPPU&hl=pl_PL&fs=1&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
<strong><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Obserwacja druga</span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">:</span></strong><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> mistrzostwo w marnowaniu własnego wysiłku. Ci zawodnicy potrafią zmarnować sytuacje bramkowe z lekceważeniem proporcjonalnym do łatwości, z jaką je wcześniej stworzyli. Nie trzymają nerwów na wodzy – nawet tam i wtedy, gdzie i kiedy nie ma powodów do zdenerwowania… Mecz Kamerunu z Danią oglądało się miło, ale nie przesadzałbym z zachwytami – to jednak Dania potrafiła zamienić dwie okazje na dwa gole, a liczbą okazji spapranych przez Eto’o i kolegów można by obdzielić kilka spotkań.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Obserwacja trzecia</span></b><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">: jakie piękne katastrofy! Ogląda się mecze afrykańskich drużyn z dużą przyjemnością, a jednocześnie z pewnością, że nic dobrego z tego nie wyniknie, że to tylko para w wuwuzele… pardon, w gwizdek. Kiedy wszystko idzie dobrze, niewiele z tego wynika. Kiedy idzie źle… no właśnie, i tu <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">obserwacja czwarta</b>: afrykańscy piłkarze rozklejają się w obliczu niesprzyjających okoliczności. Pękają.</span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Te obserwacje oczywiście nie dotyczą Ghany – bo awansowała – i Algierii – bo była z każdego punktu widzenia zbyt słaba, by awansować. Mówię o drużynach, których reprezentanta ma lub chce mieć u siebie niemal każdy liczący się klub w Europie. Ci piłkarze muszą szukać prawdziwych sukcesów właśnie tam.</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-59413097910475922172010-06-23T19:02:00.002+02:002010-06-23T22:48:05.880+02:00USA - sprawiedliwość równo z syreną<div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><b><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-large;">W 91. minucie Donovan wepchnął piłkę do bramki i sprawiedliwości stało się zadość. Gdyby Amerykanie nie awansowali do 1/8 finału, byłoby to jedno z największych paskudztw tego turnieju</span></span></b></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">W meczu ze Słowenią nie uznano Amerykanom prawidłowo zdobytej bramki – najpewniej byłby to gol zwycięski. </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">W pierwszej połowie spotkania z Algierią trafił Dempsey – również prawidłowo i również tego gola sędzia nie uznał. Gdyby nie <i style="mso-bidi-font-style: normal;">game-winner</i> Donovana, amerykańscy piłkarze mieliby prawo wyrażać zza pleców Anglików i Słoweńców pretensje. Ale oni nie jęczą, tylko grają – to jest w nich najbardziej imponujące.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">To reprezentacja, która od dwóch dekad odnotowuje stały postęp. W 1990 r. (od tego czasu są na mundialu bez przerwy) przegrali wszystkie mecze w grupie. Cztery lata później, jako gospodarze, mieli sporo szczęścia, wychodząc do 1/8 finału. Zniżkę formy z 1998 r. zrekompensowali w następnych mistrzostwach ćwierćfinałem. Cztery lata temu potrafili zremisować w grupie z Włochami. Nikomu już dzisiaj nie przychodzi do głowy traktowanie reprezentacji tego kraju protekcjonalnie tylko dlatego, że nazywają tam futbol <i style="mso-bidi-font-style: normal;">soccerem.</i></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Śmiejemy się z hollywoodzkich happy endów, z „Rocky’ego”, przewidywalnych dramatów sportowych, z Najgorszego-w-Drużynie, który w Ostatniej Sekundzie trafia w Zwolnionym Tempie do kosza. Kpimy ze Stallone’a, którego naziści kopią po buzi, sędzia gwiżdże karnego w ostatniej minucie, a on i tak obroni i jeszcze Niemcom z obozu ucieknie:</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/EG7WV1iRLUY&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/EG7WV1iRLUY&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object><br />
<br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie wiemy, czy to z filmów amerykańscy sportowcy uczą się, że USA zawsze wygrywa. Ale skoro możemy dziś zobaczyć takie epizody jak ostatnie chwile meczu z Algierią, to jakie to ma znaczenie?</span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie wiem, czy jest dziś w RPA jakaś inna drużyna, która – gdy los jej coś odbiera i na kolanach ją zostawia – potrafi zebrać się do pionu, złapać los za fraki i tak mu pociągnąć z dyńki, żeby oddał. Dlatego kibicujcie Amerykanom.</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-40929173612088355372010-06-16T13:44:00.001+02:002010-06-16T13:44:20.017+02:00Pierwszy błysk na tle<div align="justify"></div><div align="justify"></div><div align="justify" class="MsoNormal"><b><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-large;">Mecz Brazylii z Koreą Północną na tle pierwszych pięciu dni mundialu był błyskiem. A już dziś wieczorem rusza druga kolejka meczów grupowych. Oby to oznaczało, że drużyny wreszcie zaczną grać o zwycięstwo</span></span></b></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Też byliście w pierwszej połowie w szoku, że Koreańczyki trzymają się mocno? Też się cieszyliście, kiedy strzelili bramkę? Też mieliście wrażenie, że oglądacie inny mecz niż Szpakowski i Lubański?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Dam sobie spokój z opisywaniem dylematu, który się we mnie pojawia na myśl o kibicowaniu piłkarzom KRL-D. <a href="http://www.sport.pl/sport/1,65025,8015335,MS_2010__Jak_kibicowac_Korei_Polnocnej.html">Opisał świetnie tę kwestię Rafał Stec</a>. W mniejszym stopniu zgadzam się natomiast z porównaniem wczorajszego meczu do niedawnego starcia Barcelony z Interem na Camp Nou. Za to pewien jestem, że komentujący wczoraj Szpakowski z Lubańskim bredzili okrutnie (co nie jest zaskoczeniem). Drużyna Korei Północnej ani nie wyszła bowiem na boisko z nastawieniem rozpaczliwym, ani potem go nie nabrała. Po prostu wiedziała, jakie środki może Brazylii przeciwstawić – i robiła to. Do pewnego momentu zresztą bardzo dobrze jej to wychodziło.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ale wczorajszy mecz odbiegał poziomem od tego, co na ogół można było zobaczyć w pierwszej kolejce mundialu. Większość spotkań wyglądała jak kopanina. Niektóre drużyny wydawały się bezradne, pozbawione pomysłu. Bramek padło niewiele, pasjonujący mecz (poza tym wczorajszym) jeszcze się nie przytrafił, żaden piłkarz nie błysnął. Wszyscy pilnują, żeby za bardzo nie zaszaleć, bo skoro każda drużyna może wcisnąć bramkę (Nowa Zelandia), to znaczy również, że każda może ją stracić… Pierwsze dni mundialu byłyby średnią reklamą futbolu dla kogoś, kto się nim nie interesuje.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ale też przyznajcie Państwo – pojawia się w takich warunkach niebezpieczna supozycja, że skoro grają na Mistrzostwach drużyny zgoła słabe, to mogliby tam przecież grać także i nasi Orli. Może nawet lepiej by grali niż Słowacy czy inni Antypodzi?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Otóż – Orli już tam byli. Ja chyba wolę sobie obejrzeć, jak Kaka z Robinho forsują na boisku 38 równoleżnik, niż oglądać konferencję polskiej reprezentacji z kucharzem w roli głównej. Albo czytać raport Janasa. Od Południowej Korei nasi już na mundialu oberwali – do wczoraj byłem przekonany, że Północną nawet Błaszczykowski z Lewandowskim wzięliby na widelec. Dziś już w to powątpiewam.</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-29459120104080376382010-06-14T17:21:00.002+02:002010-06-17T08:36:19.831+02:00El Amor en los Tiempos del Mundial<div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: x-large;">- Mamy zaproszenie na jutrzejsze popołudnie – mówi w sobotę ukochana. Jedziemy więc w miłe miejsce, do fajnych ludzi, z trzech niedzielnych meczów oglądam tylko jeden. O trudnych wyborach czasu mundialu</span></b></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">W czerwcu 1994 r. byłem z rodziną na weselu, z którego się urwałem, żeby obejrzeć mecz Rumunia-Kolumbia, rozgrywany o koszmarnej – jak na polskie realia czasowe – porze. Ten mecz się dla mnie skończył gdzieś na 20 min. przed końcem, bo rodzice zarządzili powrót do domu. A to był, proszę Państwa, naprawdę dobry futbol – więc była rozpacz i awantura. No bo co w końcu, kurczę blade! – jako widz traktowałem „mój” pierwszy mundial bezkompromisowo ;-).</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Oglądanie dwóch-trzech meczów dziennie bez poczucia przesytu – to jest właśnie frajda dla kibica. Ale umówmy się – poza przypadkami fanatycznymi rzadko mieszka się samemu i nie ma się nic do roboty poza oglądaniem piłki nożnej przez sześć godzin dziennie. Jakiś kompromis z rzeczywistością trzeba zawierać – dlatego Algierię ze Słowenią można sobie czasem odpuścić.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ale mundial to czas kompromisu nie z rzeczami, lecz przede wszystkim z ludźmi. Nawet jeśli wasza żona/dziewczyna/gej-partner akceptuje waszą piłkarską pasję w formie transmisji raz na tydzień, to niekoniecznie musi się okazać jej sprzymierzeńcem, kiedy ta włazi do domu drzwiami, oknami, w 42 calach, 64 meczach i 100 herzach. Empatia to klucz – jeśli oczekujecie wyrozumiałości, to sami bądźcie wyrozumiali. Jeśli wasza kobieta lubi „Gotowe na wszystko” albo jazdę figurową na lodzie, a wam to nie przeszkadza – to spróbujcie sobie wyobrazić, że ona na miesiąc siada przed telewizorem i ogląda toto przez pół dnia, a do was się zwraca w tym czasie w kwestiach wyłącznie organizacyjnych. Świetna perspektywa, prawda?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">No więc – my byliśmy wczoraj w miłym miejscu, u fajnych ludzi, z trzech meczów obejrzałem tylko jeden. Dzisiaj ukochana wróci z pracy, a w tle wspólnej kolacji będzie zapewne lecieć mecz Włochy-Paragwaj. A po nim pewnie zrobimy trzecie podejście do nowego filmu braci Coenów, a ja – tak jak przy dwóch poprzednich – zasnę, bo taki będę zmęczony oglądaniem meczów. A jutro: od nowa, Polska ludowa. Zwariować można od takiego tego.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">„- Ale kochasz mnie, prawda...?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No a co mam z tobą zrobić?”</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre w mundial!</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-37504217678933206742010-06-14T14:40:00.009+02:002010-06-14T14:47:28.848+02:00Anglia - nieprzewidywalność i kompleks farfocla<div align="justify"></div><div align="justify"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: x-large;">Remis Anglii z USA nie zaskakuje. Prawie dwie dekady oglądania meczów piłkarskich utrwaliły u mnie dwie obserwacje związane z reprezentacją Anglii. Pierwsza z nich: ci bardzo dobrzy piłkarze (a wśród nich – zawsze kilka europejskich gwiazd) nigdy nie umieli stworzyć drużyny solidnej i stylistycznie ciekawej, a tym samym zdolnej do odniesienia sukcesu</span></b></span></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Anglia jest bezradna. Idzie mi nawet nie o <a href="http://www.youtube.com/watch?v=AxuWJtnOAx0">koszmarny błąd bramkarza </a>po strzale Dempsey’a – bardziej o to, jak cała drużyna reagowała na wydarzenia na boisku po przerwie. Kiedy widz ogląda mecz i wie, że za moment piłka pójdzie na skrzydło, a potem stamtąd pójdzie dośrodkowanie na główkę, to jest to dla widza nuda. Kiedy to samo wiedzą obrońcy przeciwnika, to jest to dla nich komfort. Anglicy przez całą drugą połowę nie umieli Amerykanom tego komfortu odebrać. I tak na ogół bywa – w przełomowych momentach Anglicy jakby zapominają o rozumie, a wracają do atawistycznego „wyspiarskiego stylu”. Tak się dzisiaj nie da wygrywać.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Anglia jest pełna sprzeczności. Ma Gerrarda, Lamparda, Rooney’a – nawet w takim meczu widać, jakiego formatu są to piłkarze. Ale też widać dysonans pomiędzy tym, jak wiele wnoszą do gry swoich drużyn klubowych, a tym, jaką rolę grają w kadrze i w jakim otoczeniu to robią. W zróżnicowanym, międzynarodowym towarzystwie potrafią błyszczeć – pomiędzy rodakami z kadry jakoś nie. Koledzy z drużyn klubowych jakoś potrafią im pomóc i z ich pomocy korzystać – koledzy z reprezentacji jakoś nie.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Anglia jest niestabilna i nieprzewidywalna. Turnieje z jej udziałem zyskują, a bez niej tracą. Bywa, że rozgrywa na nich mecze wielkie. Pokazuje Europie i światu bezczelnych chłopaczków w rodzaju <a href="http://www.youtube.com/watch?v=UdgHWGdosvI">Owena</a> czy <a href="http://www.youtube.com/watch?v=cUZll4lDctU">Rooney'a</a>, którzy stają się gwiazdami. Ale kiedy przychodzi do gry o stawkę, ponosi Anglia ciągłe porażki. Wiele z nich – w okolicznościach niewyjaśnionych lub idiotycznych (bliźniaczo podobne mecze z Rumunią <a href="http://www.youtube.com/watch?v=HdWwebybwew">w 1998</a> i <a href="http://www.youtube.com/watch?v=2LJinksM_8E">2000 r.</a> czy przegrana z Francją w ciągu ostatniej minuty w <a href="http://www.youtube.com/watch?v=2FpZI_ODSU4">2004 r.</a>). Przegrywa mecze, których przegrać nie musiała (z <span id="goog_388409247"></span><span id="goog_388409248"></span><a href="http://www.youtube.com/watch?v=BM71gnSM__s">Argentyną - MŚ'98</a> – czy <a href="http://www.youtube.com/watch?v=87RVaJl10BQ">Portugalią - ME'2004</a>).</span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Anglia ma kompleksy. Na samą myśl o konkursie karnych jej piłkarzom drżą nogi (przegrywali w ten sposób i na MŚ: 1998, 2006, i na ME: 1996, 2004). I jeszcze rzecz, kto wie czy nie najgorsza dla tej drużyny: zespół chorobowy bramkarza-partacza. Kiedy Anglia gra na mundialu czy euro Naprawdę Ważny Mecz, można być pewnym, że bramkarz nigdy jej z opresji nie ocali. Za to tylko patrzeć, jak zaraz coś spieprzy. Co robił Nigel Martyn w meczu z Rumunią, widać już było na filmiku linkowanym wyżej. A tu Inny przykład (</span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">śmiech się zaczyna w okolicach 3:50):</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify"><object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/W21xrv2d9hI&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/W21xrv2d9hI&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Kiedy przypomnimy sobie jeszcze </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">sprokurowane przez <a href="http://www.youtube.com/watch?v=GtF9tl5SLdA">Robinsona</a> czy <a href="http://www.youtube.com/watch?v=GxefXTqeVi4">Carsona</a> </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">farfocle , które kosztowały tę drużynę udział w Euro’2008, nie uznamy sobotniego kiksu Roberta Greena za wyczyn, lecz za objaw rzeczonego zespołu chorobowego. Nie genetycznego wprawdzie (Gordon Banks czy Peter Shilton to były gwiazdy swoich epok), ale dziś przewlekłego i nawracającego.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Z dużym prawdopodobieństwem można więc dziś powiedzieć, że Anglia wprawdzie do fazy pucharowej awansuje, ślad jakiś po sobie zostawi, ale ćwierćfinał to chyba dla tej drużyny maksimum.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">A jaka jest ta druga - ze wspomnianych na początku - moja obserwacja dotycząca angielskiej reprezentacji? Otóż, kryzys czy nie kryzys, mecz czy rewanż, lepszy czy gorszy bramkarz – postawić tylko przed Anglikami Polaków, a natychmiast złoją im dupę.</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-76167505775447070472010-06-12T23:42:00.012+02:002010-06-13T10:15:37.777+02:00Moje początki Mistrzostw Świata<span style="font-size: large;"><b> </b></span><span style="font-size: large;"><b> </b></span><br />
<div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: x-large;">Dlaczego pierwszy dzień Mistrzostw Świata jest fajny? Bo jest pierwszym dniem Mistrzostw Świata</span></b></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Lubię czynność odliczania dni do mundialu - </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">co cztery lata, na przełomie maja i czerwca. To odliczanie przebiega zawsze </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">w tle czynności zgoła codziennych, dzięki temu człowiek może się któregoś dnia obudzić i stwierdzić, że mecz otwarcia w zasadzie już dziś. </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Wspominam te spotkania jako na ogół mizerne, choć niepozbawione emocji. A widziałem te z nich:</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: x-large;">Inauguracja inauguracyjna</span></b></span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><b> </b></span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">W 1994 r. (moje pierwsze w pełni świadomie oglądane MŚ) przysnąłem w przerwie meczu Niemcy-Boliwia i obudziła mnie dopiero nieco śmieszna bramka Klinsmanna (akcja zaczyna się w okolicach 1:30).</span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Przez kolejnych parę lat <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%BCrgen_Klinsmann"><span style="color: #6fa8dc;">Jürgen Klinsmann</span></a> to był dla mnie jeden z pierwszych zawodników w kategorii: „z respektem”. Ci, co nie pamiętają, niech sobie poszukają na Youtube. Facet umiał strzelać wszystkim i z każdej pozycji.</span></div><div align="justify"><br />
<object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/33rdcAB_by0&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/33rdcAB_by0&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object></div><div align="justify"></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: x-large;">Inauguracja samobójcza </span></b></span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Cztery lata później Brazylijczycy wcale nie musieli wygrać ze Szkotami, ale ci drudzy się uparli, by ostrzeliwać bramkę swoją i przeciwnika z równym zapałem. A Brazylia bez wielkich cudów zrobiła dokładnie tyle, ile było trzeba.</span><br />
<br />
<object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/sK5aBCc7FZM&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/sK5aBCc7FZM&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object><br />
<br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: x-large;">Inauguracja robinhoodyczna</span></b></span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">czyli coś dla uwielbiających mecze i turnieje z kategorii: „los bogatym zabiera, a biednym rozdaje”. Pierwszy mecz w 2002 r. - i od razu sensacja. </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Dla ówczesnych mistrzów świata ten mecz to był początek bolesnego zjazdu z ósmego piętra po schodach - nie wyszli na tym mundialu z grupy. Ich przeciwnicy za to wsiedli do ekspresowej windy, która zatrzymała się dopiero na wysokości ćwierćfinału. </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Francja wyglądała na przesadnie sytą - Senegal wydawał się głodny. Skończyło się tak:</span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><br />
<object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/lqGniuFzHSw&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/lqGniuFzHSw&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object><br />
<br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: x-large;">Inauguracja beztroska</span></b></span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Cztery lata temu Niemcy pogonili Kostarykę - niespodzianką był nie wynik, ale to, że Niemcy grali momentami jak drużyna z Ameryki Płd.: tyleż </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">finezyjnie w ataku, co </span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">beztrosko w obronie. Z tego meczu warto pamiętać bramkę pierwszą i ostatnią:</span><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><br />
<span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span></div><br />
<object height="344" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/olCT2TSqbWY&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/olCT2TSqbWY&hl=pl_PL&fs=1&rel=0&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object><br />
<br />
<br />
<div align="justify"><b><span style="font-family: "Candara","sans-serif";"><span style="font-size: x-large;">2010 - Inauguracja uciążliwa</span></span></b></div><div align="justify"><span style="font-family: "Candara","sans-serif";">W piątkowym meczu otwarcia działo się, poza dwiema bramkami, niewiele. Wiadomo już natomiast na pewno, że dla kibica ten turniej będzie nieznośny. Wszystko przez tę cholerną trąbkę, która niby jest nieodłącznym elementem lokalnego obyczaju kibicowania, ale w którą autochtoni - jak się zdaje - dmą kompletnie bez związku z meczem i sytuacją na boisku.</span></div><div align="justify"><span style="font-family: "Candara","sans-serif";">Czy naprawdę w dobie sygnału HD i tanich ciekłokrystalicznych telewizorów telewizja nie może - na etapie realizacji transmisji - zrobić czegoś z tym jednostajnie wkurwiającym dźwiękiem?</span><b><span style="font-size: x-large;"></span></b></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-64639561895704312282010-04-19T17:45:00.000+02:002010-04-19T17:45:09.154+02:00Milczenie w żałobie..., cz. IV<div align="justify"> </div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><strong><span style="font-size: large;">Szantaż 4:</span></strong></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><strong><span style="font-size: large;">Jeden naród, jeden Wawel</span></strong></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Czy niektórzy komentatorzy naprawdę myślą, że z protestami spotkałaby się każda decyzja o miejscu pochówku prezydenckiej pary? (patrz: Robert Mazurek). Jakoś nie wierzę – skąd to domniemanie? Informacja, iż Lech Kaczyński z żoną zostaną pochowani np. w warszawskiej archikatedrze św. Jana, raczej zostałaby przyjęta właśnie jako informacja i nie wzbudziłaby poważniejszych kontrowersji – bo i dlaczego by miała?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tymczasem „decyzja wawelska” jest kontrowersyjna i dyskusyjna (dla mnie: błędna), ale sposób, w jaki próbuje się ją przedstawiać jako niekontrowersyjną, pozadyskusyjną i <i style="mso-bidi-font-style: normal;">post factum</i> uzasadnioną, ma wiele wspólnego z szantażem na kilku poziomach.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Po pierwsze: ze względu na czas. Ta decyzja po prostu nie była z dzisiejszego punktu widzenia niezbędna, można było ją odłożyć na czas spokojniejszy – właśnie z uwagi na jej nieodwracalność. Ja nie chciałem się w tamtym tygodniu zastanawiać – i mam przekonanie, że Polacy również – jakim prezydentem był Lech Kaczyński; czy „zasłużył się” wystarczająco, czy tylko troszeczkę. Nie szukałem odpowiedzi na to pytanie i nie jestem nawet pewien, czy w ciągu najbliższej dekady będzie można na nie odpowiedzieć. Tymczasem „decyzja wawelska” zmusza do tego typu refleksji – całkiem, przyznajmy to, mało żałobnej.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Po drugie: ze względu na tryb. Decyzja o tym, kogo naród zalicza do swojego panteonu, powinna należeć do tego narodu. Nie w drodze referendum, nie w drodze plebiscytu, za to co najmniej w drodze rozmowy. Tymczasem taki tryb podjęcia tej decyzji rozmowę uniemożliwia, skaża ją swoistym „grzechem pierworodnym” – bo co to za rozmowa, w której jedni krzyczą: „Lech Kaczyński!”, a drudzy milczą, bo i co mają zrobić?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Po trzecie: ze względu na konsekwencje. Czy po tym, jak abp. Dziwisz podparł się w swoim uzasadnieniu wyimaginowanym „poparciem narodu” i odwołał do retoryki wojenno-heroicznej, przeczytamy za lat kilka z podręczników do współczesnej historii Polski, że „naród w patriotycznym uniesieniu przejrzał na oczy” i mimo sprzeciwów kilku łobuzów spod kurii „zdecydował o pochowaniu wśród królów bohatera-męczennika Lecha Kaczyńskiego”? Czy ktoś napisze, że narodu nie spytano o opinię na ten temat?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Szantaż „wawelski” polega więc nie tylko na tym, że naród na tę decyzję nie miał wpływu, ale na tym, że nie można okazać sprzeciwu wobec niej, nie narażając się jednocześnie na zarzuty braku patriotyzmu, nieprzyzwoitości, niemoralności itd.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Uważam krzykliwe protesty pod krakowską kurią za nietakt wyjątkowy – tyle że ustawianie protestujących w roli tych, którzy zerwali żałobny „pakt milczenia” (tak jak to robi np. Piotr Semka) jest myleniem przyczyny ze skutkiem. Jeśli w środek tej żałoby wrzucono granat, była nim niestety właśnie „decyzja wawelska” i sposób jej uzasadnienia przez abp. Dziwisza. Semka prezentował przy tym logikę dość horrendalną: <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Czym innym byłaby dyskusja przed decyzją (…), a czym innym jest dziś, gdy towarzyszą jej internetowe wezwania do kolejnych pikiet</i>. Nie wiem więc, czy dziennikarz „RP” sugeruje, że jakaś dyskusja o miejscu pochówku w ogóle się odbyła, czy może twierdzi, że należało się tej decyzji sprzeciwiać, kiedy nikt jeszcze o niej nie wiedział?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Spór o miejsce pochówku prezydenckiej pary jest realny. Marginalny jest zaś tylko w tym znaczeniu, że w czasie „paktu milczenia” został wypchnięty z głównego nurtu. Ale już rozgorzał i trwa, Polacy go toczyli, toczą i toczyć będą – w domu, w pracy, wśród znajomych, a wkrótce: w sferze publicznej. Bowiem „pakt milczenia lub mówienia dobrze” zawieramy w imię respektowania dobrego obyczaju, a nie po to, by wypisywać komentatorom i publicystom, a już zwłaszcza: władzom świeckim lub kościelnym <i style="mso-bidi-font-style: normal;">blank check</i> na korzystanie z naszego milczenia. Milczenie w żałobie nie jest znakiem zgody.</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-26418850441954769702010-04-19T16:48:00.003+02:002010-04-19T18:43:08.233+02:00Milczenie w żałobie..., cz. III<div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><span style="font-size: large;"><b>Szantaż 3:</b></span></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><span style="font-size: large;"><b>tromtadracja wojenna</b></span></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Już w sobotę, kilkadziesiąt minut po katastrofie, pada w którejś z telewizji hasło: „drugi Katyń”... Od tego gigantycznego nadużycia zaczyna się emocjonalne żonglowanie pojęciami. Można zrozumieć, kiedy bliscy zmarłych w szoku nadużywają słów. Nie można natomiast przytakiwać, kiedy dziennikarze, którzy mają rzeczywistość opisywać i objaśniać, zatracają proporcje. Kiedy nadużywają coraz to bardziej dramatycznych zwrotów albo milczą wobec ich nadużywania, mamy do czynienia z jakąś licytacją na okazywane poruszenie.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">„Jedność miejsca i czasu” dramatu smoleńskiego ze zbrodnią katyńską nadaje mu wymiar symboliczny, ale to nie oznacza, że zasadne jest mówienie o „jedności akcji”. Jeśli godzimy się na zestawianie tragicznego, losowego wypadku z systematycznym, usankcjonowanym przez obce państwo mordem, to dajemy przyzwolenie, żeby słowa zamazywały treść i sens tego, co się właściwie w ubiegłą sobotę stało.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Otóż doszło do <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">katastrofy lotniczej</b>, a nie do rzeczonego „drugiego Katynia” czy „hekatomby”. Ludzie w niej <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">zginęli</b>, a nie „polegli”. Zginęli oni śmiercią <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">tragiczną</b>, a to nie to samo, co śmierć „bohaterska” czy „męczeńska”. Nie zginął „kwiat polskiej inteligencji”, tylko <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">liczni</b> <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">przedstawiciele władzy i organizacji społecznych</b>. Warto o tym pamiętać także dlatego, że o ile wszyscy zgodzimy się co do tego, że prezydent Lech Kaczyński zginął tragicznie podczas pełnienia obowiązków głowy państwa, o tyle nie wszyscy przystaniemy na wniosek, że „poległ on bohaterską śmiercią” czy „złożył wieczną ofiarę na ołtarzu Ojczyzny”. </span><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US;">Gdy zginął w wypadku samochodowym Bronisław Geremek, Lech Kaczyński nad jego grobem oddał mu honor – ale czy dzisiejsi piewcy „męczeństwa” Lecha Kaczyńskiego nazwaliby śmierć Bronisława Geremka „tragicznym zdarzeniem”, którym ono w istocie było, czy „ofiarą na ołtarzu”?</span><span style="font-family: "Candara","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US;"></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ofiara niekoniecznie musi być bohaterem, a bohater niekoniecznie musi być ofiarą. Tak, w przypadku niektórych z ofiar możemy mówić o życiorysie zgoła heroicznym – ale byłby on heroiczny i bez tej tragedii; nie ona czyni z nich bohaterów. Los, który ofiarom i ich rodzinom przypadł, jest wystarczająco straszliwy. Nie stanie się mniej straszliwy, kiedy będziemy o nim mówić bez tej powstańczo-wojennej narracji; rezygnacja z niej nie oznacza, że straciliśmy zdolność do współodczuwania. Współodczuwanie nie oznacza utraty miary.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Zatem gdzie w tej narracji kryje się szantaż? Otóż kiedy powiemy: prezydentura Lecha Kaczyńskiego, nawet po jego tragicznej śmierci, podlega krytyce – to jedno; ale trudniej poddawać krytyce „misję bohatera narodowego, który poległ męczeńską śmiercią”.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Pozwólmy płakać rodzinie i najbliższym, ocierajmy ich łzy, ale sami weźmy głęboki oddech i ważmy słowa. Zbiorowe wspomnienie, które zostanie po tej żałobie, nie może nie być smutne i bolesne, powinno być godne, za to nie musi być histeryczne.</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-56237977749739033112010-04-19T15:40:00.003+02:002010-04-20T18:01:19.195+02:00Milczenie w żałobie..., cz. II<div align="justify" class="MsoNormal"><b><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><span style="font-size: large;">Szantaż 2:</span></span></b></div><div align="justify" class="MsoNormal"><b><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><span style="font-size: large;">Polska żałoba jako głos na Lecha Kaczyńskiego</span></span></b></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Z obrazków, które mogliśmy oglądać w telewizji w ostatnim tygodniu, niektórzy publicyści wyciągnęli wniosek taki oto, że przeżywana wspólnie przez Polaków (w mediach, w parlamencie, na ulicach) żałoba przeistacza się w akt jakichś narodowych przeprosin, kierowanych pod adresem prezydenta Kaczyńskiego pośmiertnie.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Tym, co kieruje tylu ludzi na ulice, jest głębokie poczucie niesprawiedliwości wyrządzonej Kaczyńskiemu – </i><a href="http://www.rp.pl/artykul/9133,461245_Lisicki__Zaloba_i_kicz_pojednania.html">pisze w „Rzeczpospolitej” jej naczelny</a>, Paweł Lisicki. Podobne tony pojawiły się i w innych komentarzach.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie wiadomo jednak, czy Polacy nad grobami ofiar katastrofy smoleńskiej doznali lub doznają nagłej politycznej iluminacji. Nie wiadomo, czy wpływ tej tragedii znajdzie jakieś odzwierciedlenie w zmianie postaw społecznych czy preferencji wyborczych. Nie wiem tego ja, nie wie też Paweł Lisicki. Ale ja nie udaję, że wiem. Za życzeniową uznaję więc sugestię pierwszą: że Polacy przejrzeli na oczy i wreszcie dostrzegli w tych dniach prawdziwego Lecha Kaczyńskiego, nie takiego, jakiego pokazywały im przez całą kadencję media; i drugą: że w konsekwencji teraz Polacy na pewno by na niego zagłosowali, tylko nie bardzo mogą.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">W czasie, kiedy nie wszyscy chcą wchodzić w polemikę na ten temat, warto się z takimi diagnozami wstrzymać. Moja prywatna próba godnego uczczenia pamięci prezydenta Kaczyńskiego i innych ofiar katastrofy smoleńskiej to nie to samo, co przyznanie racji idei IV RP. Nie śmiałbym na skalę indywidualną lub masową domniemywać, że czyjeś milczenie nad grobem jest objawem politycznej lub światopoglądowej konwersji.</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-10274103628874127282010-04-19T15:09:00.001+02:002010-04-20T17:59:15.393+02:00Milczenie w żałobie nie jest znakiem zgody, cz. I<div align="justify"> </div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: large;">Chciałem uronić łzę, pomilczeć, oddać honor – bo w obliczu tej tragedii czułem, że to rzeczy pierwsze. Chciałem też uniknąć oceniania, sporów, awantur – bo w tym czasie powinny to być rzeczy ostatnie. Ale milczeć jest mi trudno, kiedy moje milczenie jest rozumiane na opak i wykorzystywane do emocjonalnych szantaży</span></b></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Szereg komentatorów i publicystów ulega dziś złudzeniu. Wynika ono z nadinterpretacji swoistego „paktu milczenia”, jaki zawierany jest w tym kraju nad grobem zmarłego. Norma wymaga od nas, by o zmarłym mówić tylko dobrze lub nie mówić w ogóle – a my się do niej stosujemy (choć bywa, że z oporami); zwłaszcza w żałobie. Tego tabu się nie łamie – a już na pewno nie w dyskursie publicznym. Tyle że dyskurs publiczny na czas żałoby zatrzymać się nie chce.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Kiedy więc trwa żałoba po polityku, w sferze publicznej słychać o nim to tylko, że się go chwali albo wręcz deklaruje żarliwą wiarę w niego. Kto się z tymi pochwałami lub hymnami pochwalnymi nie zgadza – milczy w obawie przed złamaniem tabu. Dlatego warto pamiętać, że obraz prezydentury Lecha Kaczyńskiego, rekonstruowany przez media i osoby publiczne tuż po jego śmierci, nie jest ani miarodajny ani trwały. Nic by w tym złego nie było – gdyby nie to, że żałobne: „milczymy lub mówimy dobrze” jednych bywa wykorzystywane przez drugich jako argument w nieprzerwanym sporze. W takich okolicznościach zmienia się to w emocjonalny szantaż</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; line-height: 115%;"><b><span style="font-size: large;">Szantaż 1: Kto wczoraj Go krytykował, temu dziś wara od trumny</span></b></span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Najmocniej wyartykułowali ten pogląd: Marcin Wolski, Jarosław Marek Rymkiewicz i prof. Zdzisław Krasnodębski. Pierwszy dokonał czegoś w rodzaju <a href="http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/170038,na-smierc-prezydenta-kaczynskiego">niezamierzonej parodii wiersza Tuwima</a> o zabójstwie prezydenta Narutowicza. Drugi <a href="http://www.rp.pl/artykul/9133,462623_Dosc_tego_.html">odmawia tym</a>, którzy krytykowali Lecha Kaczyńskiego, prawa do „bycia polskimi politykami”. Trzeci <a href="http://www.rp.pl/artykul/9133,461351_Krasnodebski__Juz_nie_przeszkadza.html">pisze</a>: <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Wyśmiewajcie i drwijcie. Bądźcie sobą. Gardzę wami</i>; jakby mu spadła na oczy czerwona płachta i nie widział, że jest w tym momencie chyba jedyną osobą publiczną, która nie potrafi przestać gardłować.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ten szantaż sięga też poziomów ekstremalnych: „życzyliście mu śmierci, to macie za swoje” – niemal wprost powiada J.M. Rymkiewicz. „Zaszczuto go, to stąd ta tragedia, tak będą mówić niektórzy” – <a href="http://www.tvn24.pl/0,1652470,0,1,chcialbym-sie-cofnac-ten-rok-jest-tragiczny,wiadomosc.html">minister Witold Waszczykowski</a> w TVN24 niby się asekuruje, ale nie wyjaśnia, po co o tych „niektórych” w ogóle wspomina. Jak komuś takiemu wytłumaczyć, że pomarańczowy „spieprzajdziad” na czyimś nadgarstku albo strona w internecie, licząca godziny do końca kadencji Lecha Kaczyńskiego to coś zgoła innego niż życzyć komuś śmierci?</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Uderza mnie triumfalno-uwznioślający ton tych wynurzeń. Wynika z nich, że śmierć Lecha Kaczyńskiego ma pełnić rolę jakiejś publicystycznej superbroni przeciw tym, którzy krytykowali jego i jego prezydenturę.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ja też byłem jej przeciwnikiem. Nie zgadzałem się z Lechem Kaczyńskim, kpiłem z niego i jego publicznych wpadek, a idei „IV Rzeczypospolitej”, której to prezydentem miał być Kaczyński, byłem i jestem stanowczo przeciwny. Nie bardzo natomiast rozumiem, dlaczego miałoby mi to odbierać prawo do zapalenia świeczki na grobie człowieka, z którym się nie zgadzałem. Wolno mi milczeć lub dobrym słowem wspomnieć Lecha Kaczyńskiego – człowieka, ofiary tragicznego wypadku. Wolno mi współczuć jego rodzinie. Tak właśnie rozumiem żałobę współodczuwaną w najbardziej podstawowym, ludzkim wymiarze.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Warto nadać temu nazwę nie żeby się przed Wolskim czy Krasnodębskim tłumaczyć, ale żeby choć trochę zrozumieć, dlaczego Polacy – w dużej mierze przecież przeciwni reelekcji Lecha Kaczyńskiego – potrafią zapalić świeczkę na Krakowskim Przedmieściu, unikając w tym czasie oceniania tragicznie przerwanej prezydentury. Ale to dało niektórym asumpt do innego pochopnego wniosku, o którym w kolejnym wpisie.</span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: "Candara", "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">c.d.n. </span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-81762620213743932492010-03-05T20:34:00.003+01:002010-03-05T20:38:06.508+01:00Wolność walenia piąchą czyli palenie, c.d.<span style="font-size: large;"><b> </b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Oto i Sejm stanął na straży wolności palacza. Tak przynajmniej uważa palacz. Wielce wymowne jest, jak ów palacz swoją wolność rozumie</b></span><br />
<br />
Słowo daję, same odgłosy ulgi słyszałem dziś w rozmowach o ustawie, zwanej nie wiedzieć czemu „antynikotynową”. W skrócie: palić w lokalach można dalej. Jeśli masz nieduży lokal, możesz wybrać, czy to miejsce „palące” czy „niepalące”. Jeśli masz większy lokal, możesz w nim wydzielić miejsce dla palaczy. W praktyce: „wydzielone miejsce” może obejmować na przykład 3/4 knajpy. Czyli: fikcji ciąg dalszy, a do tego multum wygadywanych i wypisywanych w mediach głupot o obronie wolności palących do palenia.<br />
<br />
Poszedłem dzisiaj z redakcji „w teren”, próbując zebrać trochę wypowiedzi do materiału na ten temat. Od niektórych moich rozmówców nasłuchałem się - i wprost, i przez telefon - wprost nieprawdopodobnej ilości głupot. Te głupoty mają wspólny mianownik: szumne odwoływanie się do kategorii „wolności wyboru” (oczywiście w znaczeniu: wolności palenia dla palących) w połączeniu z totalnym lekceważeniem wolności bliźniego niepalącego - czy to klient, czy osoba ze stolika obok.<br />
<br />
Nie wiem, co mnie bardziej denerwuje: ubranie śmierdzące po wyjściu z knajpy, nikotynowy ból głowy rano, czy to gówniarskie, aroganckie przekonanie palaczy, że zadymianiem innych realizują swoją wolność i że ktokolwiek im próbuje tego w różnych sytuacjach zabronić, ten nie próbuje realizować swojej wolności „od”, tylko jest faszystą albo komuchem.Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-62229529411051810362010-02-06T18:56:00.005+01:002010-02-07T09:18:03.949+01:00Jak nie malować na klęczkach<div align="justify"><b><span style="font-size: large;">...<span style="font-family: Candara, Arial; line-height: 115%;">czyli garść refleksji po wczorajszym koncercie Kryzysu i De Press</span></span></b></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit;">Nietypowa impreza. Zorganizowało ją Stowarzyszenie Pokolenie wraz z FMW pod hasłem pomocy kombatantom antykomunistycznego podziemia, dawnym „żołnierzom wyklętym”. Przed wejściem sanitariuszki z grupy rekonstrukcyjnej przyklejały naklejki z „kotwiczkami” Polski Walczącej, a „żołnierze” z tejże grupy śpiewali patriotyczne pieśni. Za plecami grających zespołów pokazywano slajdy związane z „żołnierzami wyklętymi”. Publiczność różna: starsi i młodsi, punkowcy z dredami, faceci w garniturach, tu i ówdzie przewinął się ogolony osił proweniencji wyraźnie narodowej… No, pełen przekrój typów.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://gfx.dlastudenta.pl/photo/270342" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://gfx.dlastudenta.pl/photo/270342" width="239" /></a></div><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit;">Podoba mi się pomysł takich imprez, bo jest to jednak przywracanie należnej czci ludziom skazanym na zapomnienie. Większość z kilkuset osób, które się w Rotundzie pojawiły, zapewne przyszła tam usłyszeć Kryzys i De Press, ale przy okazji ten i ów usłyszał o „żołnierzach wyklętych”, jakaś lampka się komuś może zapaliła, może ktoś sięgnie po książkę, zainteresuje się… <a href="http://www.1944.pl/">Muzeum Powstania Warszawskiego</a>, umiejętnie lansując takie inicjatywy, pokazuje, że takimi metodami przyciąga się uwagę ludzi. To na początek wystarczy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit;">Podoba mi się, ale mam wątpliwości. Po pierwsze: patos. „Żołnierze” z grupy rekonstrukcyjnej, którzy w tle śpiewają „O mój rozmarynie”, to interesujące tło – ale ci sami „żołnierze” z regularnym recitalem pieśni patriotycznej na scenie to już taki rejon zadęcia, który jest zarezerwowany dla akademii szkolnych. Po drugie: zagranie koncertu dobroczynnego to jedno, ale napisanie czegoś w rodzaju „twórczości dobroczynnej” to coś innego. I nie zawsze skutkuje to udanym efektem artystycznym.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://podziemiezbrojne.blox.pl/resource/De_Press_Mysmy_rebelianci_1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="288" src="http://podziemiezbrojne.blox.pl/resource/De_Press_Mysmy_rebelianci_1.jpg" width="320" /></a></div><span style="font-family: inherit;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit;">Piję oczywiście do płyty De Press, bez której tego koncertu by nie było – „Myśmy rebelianci”, albumu poświęconego właśnie „żołnierzom wyklętym”. Nie, nie neguję tego, że Dziubek miał potrzebę serca, że właśnie z takimi tekstami płytę chciał zrobić, więc miał prawo itd. Jasne, że miał. Ale wyszła z tego po prostu nienajlepsza płyta. Z niezłej robi się nudna, przewidywalna, „rebelianckie” pieśni i piosenki na tle mało zniuansowanej gitarowej młócki, zamiast chwytać za serce – zaczynają nużyć. De Press wpadł w pułapkę, którą tak zręcznie ominęło parę lat temu Lao Che. I oni mogli byli przyjąć wobec tematu „Powstania Warszawskiego” postawę hołdowniczą i zarżnąć świetny pomysł na płytę już na wstępie – monotonią muzyczną czy obawą przed „wpuzzlowaniem” pozornie nieprzystających tekstów do całości. Ale zdekonstruowali ten temat i złożyli na nowo, postawili mu się. Wyszła im z tej odwagi jedna z lepszych polskich płyt dekady.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> </span></div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit;">Nie kwestionuję więc niczyjej szlachetnej intencji, tylko efekt. „Powstańcze” piosenki De Press zabrzmiały na żywo solidnie, ale jednak próba oddania przez Dziubka hołdu „żołnierzom wyklętym” wpasowuje się w anegdotę o malarzu Styce, co święte obrazy malował na klęczkach, zamiast je malować dobrze.</span></div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-87760665653062498692010-01-23T18:24:00.003+01:002010-01-24T09:18:04.066+01:00Nowohucki hamburger<div align="justify"></div><div align="justify"><br />
<span style="font-size: large;"><strong>Miłe niespodzianki są milsze od niemiłych. Takie np., że redakcja drukuje nasz materiał, o którym już sami niemal zapomnieliśmy</strong></span><br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><a href="http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/60-lecie-nowej-huty/986438-nowohucki-hamburger.html">Nowohucki hamburger</a><br />
</div><div align="justify">czyli moja rozmowa ze Skwarem z Wu-Hae (pod linkiem dostępna chyba ta sama wersja, która poszła drukiem 29 grudnia na łamach <i>DP</i>)<br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Jakoś do pewnego momentu było mi z <a href="http://wu-hae.pl/wu-hae.pl/index.html">Wu-Hae</a> muzycznie bardzo nie po drodze. To był dla mnie jeden z takich zespołów, po których się raczej żadnych cudów nie spodziewałem. A tu proszę - pojawiła się jesienią puszka z <a href="http://www.wu-hae.pl/wu-hae.pl/opera/index.html">„Operą Nowohucką”</a> i to jest, proszę Państwa, rzecz godna. Może nie euforii zaraz, ale na pewno zainteresowania i docenienia. To już całkiem sporo.<br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">W czwartek wybieram się na koncert do Alchemii, więc zapewne po weekendzie powstanie dla <i>DP </i>jakaś zajawka; może też się pojawi potem relacyjka czy zdjęcia. Postaram się też na potrzeby bloga jakąś recenzję „Opery...” machnąć. W redakcji <i>Dziennika </i>tymczasem - inny materiał z Wu-Hae w tle: duży tekst o kultowym budynku na Mrozowej (czy też - zagadka! - na Mrozowa?), w którym od półtorej dekady krakowskie kapele mają próby. Jak się ukaże, dam znać. Mam nadzieję, że od razu, a nie np. po miesiącu ;-)<br />
</div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-82323535342931059102010-01-09T16:21:00.006+01:002010-01-09T16:25:29.765+01:00Z dala od mojego nosa<div align="justify"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"> </span><br />
</div><div align="justify"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Sejm chce rozszerzyć zakaz palenia. I dobrze - palacze samowolnie zawłaszczyli dla siebie miejsce publiczne, więc ten zakaz nie ograniczy ich swobód, a jedynie ukróci samowolę. Podejście do używek mam permisywne i liberalne, ale gorąco ten zakaz popieram. I to z pobudek zgoła liberalnych</span></b></span><br />
</div><div align="justify"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"> </span><br />
</div><div align="justify"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"> </span><br />
</div><div class="MsoNormal"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Brzmi to paradoksalnie tylko w pierwszej chwili. Jeśli X sam siebie chce truć, to mu tego Y – choćby przyszło tysiąc atletów - i tak nie zabroni. I ja nikogo nawracać nie zamierzam. Nie oczekuję również od mojego państwa, że będzie wychowywać dorosłych ludzi. Natomiast mogę oczekiwać, że wkroczy ono tam, gdzie moja „wolność od” jest zagrożona przez czyjąś samowolę. I państwo, wprowadzając taki zakaz, ten liberalny postulat spełnia.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Spełniać go powinno, bo niepalący są bezbronni i wobec palących, i wobec dymu. Kiedy samemu się nie pali, w miejscu publicznym, w którym kłębi się dym, można tylko pozostać wbrew własnemu zdrowiu i samopoczuciu, albo z niego uciec. Ale to nie jest wybór, tylko pozór wyboru, stworzony przez palących dla niepalących. Palacz samowolnie zawłaszczył więc dla siebie miejsce publiczne i przystosował je – również samowolnie – do swoich potrzeb. Oznacza to zmuszanie niepalącego do przyjęcia takiego oto wynikania, że np. skoro chce sobie usiąść w knajpie przy piwie, to musi jednocześnie przyjąć rolę </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">secondhand smoker</span></i><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"> </span><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Ten zakaz nie ograniczy zatem swobody palaczy, lecz ukróci ich samowolę. Na pytanie, gdzie się kończy czyjaś wolność, a zaczyna samowola, liberał odpowie za sędzią Holmesem: „Tam się kończy moje prawo do wymachiwania pięścią, gdzie się twój nos zaczyna”. Kiedy odniesiemy ten pogląd do używek, wyjdzie na to, że papieros to insza inszość niż alkohol czy nawet narkotyki. Insza, bo paskudniejsza od nich. Zwłaszcza dla tego, kto nie używa – niepalący zawsze oberwie bowiem od palacza pięścią po nosie.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"> </span><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Kiedy siedzę obok pijących, sam nie pijąc, rano nie obudzi mnie kac ani nawet drobny ból głowy; kiedy zaś sam piję, towarzystwo obok może pozostać trzeźwe. Ta zasada dotyczy takoż i większości narkotyków (choć z powodu restrykcyjności polskiego prawa pojawia się tu też aspekt prawno-karny). Nie można natomiast przebywać w otoczeniu palących, samemu przy tym nie paląc – wbrew własnej woli. Użytkownik alkoholu czy narkotyków nie naraża – pijąc czy zażywając – innych na fizyczną szkodę (pomijam oczywiście przypadki kryminalne, bo one nie mają tu nic do rzeczy), a palacz w miejscu publicznym to właśnie robi.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"> </span><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Dlatego każdy argument w obronie samowoli palenia w miejscach publicznych, odwołujący się do pokracznie pojmowanej swobody – w</span><span style="mso-spacerun: yes;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"> </span></span><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">domyśle: swobody palenia dla palących i niepalenia dla niepalących – jest z gruntu bałamutny. Co do zasady: przywalanie sobie samemu pięścią w nos za pomocą używek, choćby częste i mocne, to jest problem indywidualnej wolności, odpowiedzialności i poczucia estetyki. Ale tylko do chwili, w której dmucha się komuś drugiemu w twarz.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"> </span><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Dlatego rozszerzanie zakazu palenia w miejscach publicznych to nie akt restrykcyjnego przechyłu, tylko przywracania liberalnej równowagi.</span><br />
</div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-16808883638342667202009-12-29T13:47:00.004+01:002009-12-29T13:50:23.413+01:00Ależ ja wcale nie przestałem pisać!...<span style="font-size: large;"><b> </b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b>...tylko piszę trochę gdzie indziej</b></span><br />
<br />
<div align="justify">Po dwóch miesiącach bez choćby notki, moim Szanownym Czytelnikom należy się parę słów wyjaśnienia. Z początkiem listopada doszło do takiego oto zwrotu sytuacji, że zacząłem współpracę z <i>Dziennikiem Polskim</i>. Złożono mi propozycję współprowadzenia <a href="http://www.dziennikpolski24.pl/pl/warto-wiedziec/miasto-zakow/blogi-studentow/mateusz-zimmerman/978229-mateusz-zimmerman.html">bloga w serwisie internetowym <i>DP</i></a>, za czym poszła możliwość publikowania na łamach drukowanego wydania tej gazety.<br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">I tak od listopada udało mi się na tych łamach kilka materiałów pomieścić. Byłoby ich więcej, ale - jak niektórzy z Państwa zapewne wiedzą - pisanie nie jest w tej chwili moim zajęciem nr 1. W styczniu pewnie trochę się to zmieni, bo pisania pracy magisterskiej nie da się odkładać w nieskończoność ;-) A czy i kiedy pisanie w szerszym sensie stanie się zajęciem nr 1, to się wkrótce okaże.<br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Tych z Państwa, którzy są ciekawi nowych notek, zachęcam tymczasem do zaglądania na bloga „dziennikowego”. Na blogu niniejszym oczywiście nie przestaję publikować, no i mam nadzieję, że uda się to robić trochę częściej niż dotychczas :-) Aha, no i jeszcze namacalny dowód na to, że ktoś jest gotów wziąć mój tekst do druku:<br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><a href="http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/kultura/979895-kult-rozszyfrowany.html">Recenzja „Kult. Białej Księgi...” Wiesława Weissa - online</a><br />
</div><div align="justify">[rzecz ukazała się drukiem 28 XI br., sobota, w <i>DP</i> na str. A10]<br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Do zobaczenia i przeczytania! <br />
</div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-47406523615108931582009-10-23T12:51:00.005+02:002009-10-23T13:25:56.450+02:00Człowiek Obiegowi głupkiem - czy na odwrót?<div align="justify" class="MsoNormal"><br />
<span style="font-size: large;"><b>Wczesną wiosną, przymierzając się do współpracy z <i>Drugim Obiegiem</i> – pismem Koła Nauk Politycznych UJ – popełniłem dla niego publicystyczny tekst o przypadku doktora Marka Migalskiego. Kilka miesięcy, które od tego czasu upłynęły, i kilka faktów, które się od tego czasu wydarzyły, w dużej mierze ten tekst zdezaktualizowały. Dziś wziąłem do rąk nowy, jak wynikałoby z daty, numer <i>Drugiego Obiegu </i>i znalazłem na jego łamach mój mocno nieświeży materiał</b></span><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal">Jako autor nie mam czego się w tym tekście wstydzić – nikogo nie obraziłem, niczego nie przekłamałem. Za to na pewno dziś nie chciałbym brać Migalskiego w obronę – z tego samego powodu, z którego nie bronię zachowań posła Palikota. Kiedy ukazuje się w gazecie podpisany moim nazwiskiem tekst, który w ogóle nie uwzględnia faktów z ostatnich kilku miesięcy, czytelnik ma prawo domniemywać, że ja o tych faktach albo nie wiem, albo świadomie zamknąłem na nie oczy. W obu przypadkach nie stawiałoby to mojej rzetelności w najlepszym świetle.<br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal">Nikt mnie jednak o zgodę na tę zdezaktualizowaną publikację nie spytał – gdyby spytano, oczywiście bym odmówił. O ewentualnym wzbogaceniu tekstu o nowe fakty i spostrzeżenia również nie było mowy – tu bym się przynajmniej mógł zastanawiać. Jest tu więc jakaś moja wina: nie przyszło mi nawet do głowy, że ktoś może potraktować ten nieświeży materiał jako użyteczny. A tu proszę: tekst poszedł i czytelnik otrzymał go w postaci, o której się mówi: <i style="mso-bidi-font-style: normal;">dead on arrival. </i>W tym samym numerze <i style="mso-bidi-font-style: normal;">DO </i>ukazał się też materiał mojego kolegi, traktujący o Holocauście w kinie; został napisany ponad pół roku temu i o premierze „Bękartów wojny” Tarantino mówi – co zrozumiałe – w czasie przyszłym…<br />
<br />
Nawet średnio rozgarnięty odbiorca takie nonsensy dostrzeże i przyklei je (niestety, w sensie formalnym: słusznie) do nazwiska publicysty, nie zaś redaktora. Tymczasem to redaktor decyduje o tym, co, kiedy i jak się w jego piśmie ukazuje. Wbrew realiom na głupka wychodzi w takich razach autor - jak kucharz, który się stara przyrządzić najlepsze danie, ale nie odpowiada za to, że kelner zaniesie je do czyjegoś stolika na brudnej tacy i już wystygłe.<br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal">A ja na głupka wychodzić nie zamierzam. Nie w takich okolicznościach. Nie wiem, czy moich czytelników jest trzech, trzydziestu czy trzystu, ale każdemu z tych czytelników jestem winien szacunek. Kiedy podpisuję się pod tekstem własnym nazwiskiem czy pseudonimem, robię to między innymi w imię szacunku dla czytelnika, a nie po to, by tym tekstem okazywać mu lekceważenie i dawać mu asumpt do kwestionowania mojej rzetelności. Ponieważ zaś <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Drugi Obieg</i> dość jednoznacznie okazuje lekceważenie i swoim współpracownikom, i swoim czytelnikom, nie zamierzam się już do tego pisma zbliżać ani w jednej, ani w drugiej roli.<br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal">Wyklarowanie tej sprawy w blogosferze to właściwie jedyne, co mogę dziś zrobić. Pisać próśb o wyjaśnienie czy sprostowanie do redakcji <i style="mso-bidi-font-style: normal;">DO</i> nie zamierzam – ale tym z Państwa, którzy się z tym pismem dotąd nie zetknęli, może się nasunąć całkiem zasadne pytanie: co to za gazeta, w której autor jest zmuszony pisać wyjaśnienia czy sprostowania do własnego tekstu?<br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal">I to by było wszystko, jeśli idzie o odpowiedź na pytanie – stawiane mi wielokroć publicznie i prywatnie – dlaczego za zaszczyt współpracy z <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Drugim Obiegiem </i>podziękowałem szybciej, niż ją w gruncie rzeczy zacząłem.<br />
</div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5410803134695722583.post-5385847474136513312009-10-23T01:26:00.007+02:002009-10-23T11:18:10.986+02:00Lećcie na Odlocie!<div align="justify"></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><span style="font-size: large;"><b>Bezcelowe jest wymienianie wszystkich cech, które składają się na świetność <i>Odlotu – </i>także dlatego, że niektóre z nich są po prostu znakami jakości nowoczesnej amerykańskiej animacji. Dlaczego więc akurat <i>Odlot </i>jest wyjątkowo oryginalny i wart obejrzenia? Bo jego bajkowy sztafaż tylko uwypukla zupełnie niebajkowe prawdy, zamiast zamiatać je pod dywan</b></span><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl7oA5fpBfd-yNhzMjN8Spyh3PPVQ4Mrcgf6OVHVkV9vWRzlYKdNRMcWQeaViER9p9tdI7A8Yhpmst89ZrDAJLbs0U0nkGwf1e3U4dxpyt8ym1qWZIW0uqbSDqUn-m-0xmKoEDesyPqGpS/s1600-h/up.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl7oA5fpBfd-yNhzMjN8Spyh3PPVQ4Mrcgf6OVHVkV9vWRzlYKdNRMcWQeaViER9p9tdI7A8Yhpmst89ZrDAJLbs0U0nkGwf1e3U4dxpyt8ym1qWZIW0uqbSDqUn-m-0xmKoEDesyPqGpS/s320/up.jpg" /></a><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal">Piękna retrospekcja z samego początku filmu przedstawia nam Carla – chłopca marzącego o podróżach i przygodach na miarę Indiany Jonesa. Znajdzie on swoją bratnią duszę – Ellie i ożeni się z nią. Razem będą układać plany wielkich wypraw, które potem latami będzie torpedować proza życia. Ellie umrze, zostawi Carla samego w ich wspólnym domu, ale nieoczekiwanie dopiero wtedy pojawi się dla niego okazja do „podróży życia”…<br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal">Głównym bohaterem <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Odlotu </i>jest więc senior… no, dziadek po prostu. Jest umiarkowanie sympatyczny, ale jego nieustannie klarowna motywacja – wola dopełnienia tego, czego nie zdążył zrobić wspólnie z żoną – sprawia, że ta z pozoru bajkowa animacja nie ucieka od tego, co gatunek raczej ignoruje: starości, samotności, śmierci, dosadnie bolesnej konfrontacji marzeń z rzeczywistością (nie pamiętam, by kiedykolwiek rozbijano skarbonkę bardziej wzruszająco niż w <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Odlocie</i>!). Film się z tym wszystkim mierzy i robi to niepospolicie. Bywa że ściska za gardło – i nawet jeśli to chwilowe wrażenie, to i tak jest ono czymś głębszym i trudniejszym, niż hollywoodzkie animacje nam na ogół proponują. A przy tym nadal – tak jak one – tętni życiem, humorem i zdrową kpiną z popkultury, z której sam wyrasta.<br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal"><br />
</div><div align="justify" class="MsoNormal">Ta notka zapewne pozwoli złapać trop agentom policji tajnych, widnych i dwu-płciowych, którzy szukają po Polsce nielicznych śladów mojej egzaltacji. Niech tam… Idźcie Państwo do kina, załóżcie okulary 3-D, pozwólcie sobie na przypięcie do pleców tysiąca baloników – niech i Was <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Odlot </i>uniesie! Śliczny film :-)<br />
</div>Mateusz Zimmermanhttp://www.blogger.com/profile/04127822123536359010noreply@blogger.com3