Miłe niespodzianki są milsze od niemiłych. Takie np., że redakcja drukuje nasz materiał, o którym już sami niemal zapomnieliśmy
czyli moja rozmowa ze Skwarem z Wu-Hae (pod linkiem dostępna chyba ta sama wersja, która poszła drukiem 29 grudnia na łamach DP)
Jakoś do pewnego momentu było mi z Wu-Hae muzycznie bardzo nie po drodze. To był dla mnie jeden z takich zespołów, po których się raczej żadnych cudów nie spodziewałem. A tu proszę - pojawiła się jesienią puszka z „Operą Nowohucką” i to jest, proszę Państwa, rzecz godna. Może nie euforii zaraz, ale na pewno zainteresowania i docenienia. To już całkiem sporo.
W czwartek wybieram się na koncert do Alchemii, więc zapewne po weekendzie powstanie dla DP jakaś zajawka; może też się pojawi potem relacyjka czy zdjęcia. Postaram się też na potrzeby bloga jakąś recenzję „Opery...” machnąć. W redakcji Dziennika tymczasem - inny materiał z Wu-Hae w tle: duży tekst o kultowym budynku na Mrozowej (czy też - zagadka! - na Mrozowa?), w którym od półtorej dekady krakowskie kapele mają próby. Jak się ukaże, dam znać. Mam nadzieję, że od razu, a nie np. po miesiącu ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz